Jesteś na emeryturze albo się do niej zbliżasz?

Zobacz, na co Ci praworządność

Coraz rzadziej oglądasz telewizyjne wiadomości i zaglądasz na strony o polityce w gazetach, żeby się nie denerwować? Gdy kątem oka patrzysz na polityków i relacje z Warszawy, w codziennym biegu pomiędzy odebraniem wnuczki, żeby synowa mogła chwilę popracować, a wyprawą na zakupy czy do ZUS, w ciągłych starciach z służbą zdrowia, gdzie wciąż nie możesz dostać się do lekarza, masz coraz częściej ochotę powiedzieć: „Dajcie mi święty spokój z publicznymi sprawami. Kłóćcie się sami, sami sobie dyskutujcie. Nikt normalny nie ma czasu na awantury o jakąś praworządność. Politycy są daleko, a życie jest tu, blisko”?

Problem w tym, że politycy są bliżej, niż myślimy. A państwo i jego instytucje spotykamy codziennie, na każdym kroku. To nie jest dyskusja o tym kto na kogo głosuje. Praworządność to nie kwestia poglądów politycznych. To podstawa naszego bezpieczeństwa – każdego z nas, bez względu na to ile mamy lat, czy chodzimy do kościoła i gdzie mieszkamy.

Spierasz się z ZUS o rentę? Twój wnuk zachorował i wiesz, że należy mu się refundowany lek, a szpital odmawia podania go? A może córka prowadzi firmę i nagle kontrahent z zagranicy znikł, nie płacąc faktur? W każdej z tych sytuacji chcielibyście bronić swoich praw, prawda? A czy wiesz, że w każdej z tych spraw stajesz do sporu z państwem lub jesteś od niego zależny? Od urzędu, urzędnika, sądu. Od tego czy inny kraj uznaje nasze sądy.

No, to wyobraźmy sobie kilka takich sytuacji…

Przegrałeś z ZUS-em sprawę o ustalenie wyższej emerytury, na podstawie przedstawionych przez Ciebie dokumentów. Sąd odmawia Ci zapoznania się z uzasadnieniem wyroku, argumentując, że przekaże je tylko do ZUS-u. Błędne koło. Prawnik, któremu trzeba płacić za każdą godzinę, pisze kolejne pismo, ale wiadomo – urząd zrobi co zechce, miesiącami nie odsyła dokumentów… Wiesz, że masz rację, ale czujesz się bezsilny. Nie chciałbyś mieć pewności, że żyjesz w państwie, w którym masz w sądzie prawo do sprawiedliwego procesu? A urząd nie ma nad Tobą przewagi i musi się poddać woli niezawisłego sądu, który broni słuszności, a nie, dla zasady, urzędników?

Na płatnym turnusie rehabilitacyjnym w sanatorium informują Cię, że ze względu na płeć (jesteś kobietą) nie masz dostępu do wszystkich usług rehabilitacyjnych, z których korzystają mężczyźni, ponieważ nie zapewniono osobnych szatni dla kobiet i mężczyzn. Oznacza to, że nie możesz korzystać z połowy oferty. Po powrocie z turnusu mąż mówi, że tak być nie może, długo próbujecie negocjować z organizatorem. Nic z tego nie wynika, w końcu dla zasady wnosisz sprawę do sądu. Chcesz być traktowana w dostępie do usług i wobec prawa na równi z mężczyznami, prawda? Czy wiesz, że gwarantują Ci to tylko te same zasady praworządności, które powinny też chronić każdą inną mniejszość lub grupę, która czymś się różni od osób uprzywilejowanych? Sądziłaś kiedyś, że może Cię dotknąć dyskryminacja?

Masz 65 lat, właśnie przeszedłeś na emeryturę i chcesz znaleźć nową pasję oraz sposób na dorabianie do emerytury. Masz szansę na zatrudnienie w bibliotece, ale tam konieczna jest obsługa komputera. Planujesz zapisać się na intensywny kurs komputerowy, ale organizator odmawia, ponieważ na kurs mogą zapisać się tylko osoby urodzone po 1989 roku. Właśnie doświadczasz dyskryminacji ze względu na wiek.

Syn zarezerwował Ci wymarzoną wycieczkę do Rzymu w zagranicznym biurze podróży z filią w Polsce. To miała być podróż życia, chwila oddechu na emeryturze. Na chwilę przed wyjazdem okazało się, że żeby wziąć udział w wycieczce, trzeba wykonać na własny rachunek testy na obecność COVID-19. Test to 500 zł, duża kwota. Chcieliście odstąpić od umowy ze względu na zmianę warunków, nie pojechałaś na wycieczkę, zaliczka przepadła. Skierowaliście sprawę do sądu. Adwokaci ze znanej kancelarii z Mediolanu, która reprezentuje biuro podróży, odpisali, że ich firma nie będzie stawać przed polskim sądem, bo istnieją uzasadnione wątpliwości, co do braku niezależności sądu, który ma rozpatrzyć sprawę. Coś słyszałaś w telewizji, że Unia Europejska wydawała stanowiska, że polski rząd nie może kontrolować sądów… I nagle okazuje się, że przez to ktoś może nie oddać Ci pieniędzy? Jak to?! Dokładnie tak. Inne państwa UE nie muszą ufać polskim sądom, jeśli nasze państwo nie będzie szanować prawa europejskiego

Ta sama sytuacja może dotyczyć tysięcy Polaków, którzy wyjechali za granicę i tam urodziły się ich dzieci. Wyobraźmy sobie: Twoja córka wyjechała do Irlandii, znalazła tam pracę, związała się z Irlandczykiem. Ślub wzięli w Polsce. Mają dwójkę dzieci. Po kilku latach rozstali się, sąd przyznał im obojgu prawo do opieki nad dziećmi. Twój były zięć, Irlandczyk, nie chce wyrazić zgody na to, żeby dzieci pojechały na miesiąc wakacji za granicę z córką i jej nowym partnerem. Córka wnosi sprawę do sądu opiekuńczego o wydanie zastępczej zgody na wyjazd dzieci za granicę. Były mąż wynajął znanego adwokata, który doradził mu, żeby powołał się na brak ochrony jego prawa do sprawiedliwego procesu ze względu na uzasadnione obawy wobec niezależności polskiego sądu, który ma rozpatrzyć sprawę. Brzmi absurdalnie? Tak właśnie zagraniczne sądy i prawnicy będą podchodzić do polskich sądów, jeśli politycy zniszczą ich niezawisłość, by je kontrolować.

Twoja starsza sąsiadka od kilku lat mieszka w DPS-ie. Słyszałaś, że w domach pomocy społecznej w czasie epidemii były największe ogniska koronawirusa. Państwo prawie od razu otoczyło obiekty kordonami, ograniczyło przepływ informacji. W państwowej telewizji co dzień emitowano materiały, że rząd radzi sobie z walką z epidemią najlepiej w Europie, a liczba zakażeń nie wzrasta. Ale martwisz się, z sąsiadką nie ma kontaktu. Kłótnia o media niby daleko, ale chodzi o kogoś bliskiego – wolałabyś wiedzieć, czy media mówią prawdę, czy są sterowane i cenzurowane przez polityków…

Ważna jest dla Ciebie Konstytucja i bierzesz udział w protestach w obronie sądów. Przychodzisz pod sąd rejonowy w swojej miejscowości. Protestuje Was garstka, ale spotykacie się regularnie. Pewnego dnia widzisz, że plac przed sądem jest otoczony barierkami. Jak to? Ktoś może zabrać Ci wolność słowa, zabronić protestu, jak za komuny?

Od kilkudziesięciu lat mieszkasz w kamienicy, która zmienia właściciela w wyniku reprywatyzacji. Nowy właściciel kilkukrotnie podnosi czynsz. Nie dasz rady opłacić nowego czynszu ze swojej emerytury. Wypowiada Ci więc umowę najmu. Nie wiesz, gdzie masz się podziać. Stawki godzinowe w komercyjnej kancelarii są dla Ciebie za wysokie. Stowarzyszenie broniące praw lokatorów, w którym pracowali adwokaci pro bono, zawiesiło działalność – zarówno jego działacze, jak i adwokaci byli zastraszani i korumpowani przez właściciela kamienicy, podobnie jak odpowiedzialny za sprawę pracownik urzędu gminy. W krytycznym momencie jako obywatel powinieneś móc wierzyć, że ani adwokat, ani urzędnik, który będzie rozpatrywał Twoją sprawę, nie jest przekupiony ani zastraszany – jak inaczej możesz czuć się bezpiecznie w swoim państwie?

Obok Twojego osiedla jest budowana ferma, która będzie zatruwać środowisko i uprzykrzać życie mieszkańców. Martwisz się, już nawet nie o siebie, ale o córkę w ciąży, o wnuczkę. O sprawie mówią wszyscy w okolicy. Dziwicie się, dlaczego starosta nie zakwalifikował inwestycji jako mogącej potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko. Przecież ustawa obliguje, żeby przeprowadził postępowanie w tej sprawie. Żadna tajemnica – starosta ma towarzyskie powiązania z podwykonawcą inwestycji. Do tego obaj blokują publikacje w lokalnych mediach, które boją się stracić reklamy od podwykonawcy inwestycji… Masz prawo się bronić przed truciem, ale w praktyce – gdy łamane są zasady praworządności, gdy pojawia się korupcja i brak wolnych mediów, nie masz szans…

Twój syn jest kierowcą, zderzył się z rządową kolumną samochodów. Zarówno on, jak i kierowca BOR, naruszył przepisy prawa drogowego. Prokuratura wszczyna postępowanie. Syna nie chce reprezentować żaden adwokat, media milczą o sprawie. Czy chciałbyś mieć teraz do czynienia z rządem, który w żelazny sposób przestrzega zasady niezawisłości sądów, czy z takim, który uważa, że „w ważnych sprawach trzeba w sądach zrobić porządek”, żeby orzekały po myśli polityków?

Przeszedłeś operację pod kierunkiem ordynatora oddziału wojewódzkiego szpitala. Okazało się, że wystawiono błędną diagnozę. Chcesz pozwać lekarza o odszkodowanie za błąd medyczny. Kolejni adwokaci specjalizujący się w prawie medycznym odmawiają Ci pomocy. Nie chcą narażać się na utratę zleceń, które podsyła im ordynator. Kiedy prawnicy przestają być niezależni, przestajemy czuć się bezpiecznie, prawda?

Przykłady można mnożyć.

Na co komu praworządność? Praworządność jest po to, by każdy z nas – znajdując się w podobnej sytuacji, nie musiał się bać, że w starciu z państwem, urzędem czy politykiem, jest skazany na porażkę.

Ostrzeżenie ikona

Jesteś przedsiębiorcą?

Jesteś na emeryturze albo się do niej zbliżasz?

Masz 20 kilka lat?

Chcesz mieć podstawowe prawa obywatelskie?

Jesteś rodzicem?